Dojrzałym chrześcijaninem jest nie ten, który wierzy w Boga z leku i strachu, nie ten, który tylko boi się Boga, ale ten, który kocha, bo rozumie głos krwi (Hbr 12, 24), głos miłości. To Słowo, które Bog dając swego Syna, dał nam i w Nim przekazał całe swoje orędzie. Dlatego klękamy, aby otrzymać na głowy popiół, symbol przemijania i znikomości. Żeby ukorzyć się, uwierzyć i nawrócić się, zbliżyć do Boga i dojść do Jego miłości. I pić z tego źródła miłości Bożej. I być przenikniętym miłością Boga wśród ludzi poza świątynią.
A więc szczęście to sam Bóg! ,,Błogosławieni szukający Boga” (refren psalmu responsoryjnego). Moi drodzy, nie przeoczcie tego, co w tej chwili powiem. Chcesz posiąść jeśli jej nie masz jeszcze – receptę na szczęście, zrealizować obietnicę nieosiągalną? Musisz zrozumieć, że to jest możliwe tylko wtedy, kiedy posiądziesz Boga! Tu każde słowo można komentować bardzo długo. Nie wystarczy wiedzieć, że Bóg jest. Nawet nie wystarczy Mu zawierzyć, choć to już początek realizacji. Ale trzeba posiąść Boga! Bo z Nim posiądziesz wszystko. ,,Niespokojne jest serce ludzkie wołał Augustyn, grzesznik nawrócony dopóki niespocznie w Bogu”. Pełnia pokoju jest w Nim. ,,Szczęśliwy człowiek, który ufa Tobie!” (Ps 84, 13).
Oto jest problem: wielu z nas niesie w sobie niepełny obraz chrześcijaństwa. Najczęściej ma on dominantę moralistyczną: ludzie widzą religię jako zespół nakazów i zakazów. Druga wizja ma dominantę pobożnościową: dla wielu chrześcijaństwo łączy się z odsiadywaniem w kościele i z nudą, która dla nich jest z tym związana. Obie drogi sa nie tylko niepełne, ale często karykaturalne, i dotykają tylko naskórka prawdziwego chrześcijaństwa. Bo moralizowanie czy moralizm to cos innego niż moralność. Nawet Dekalog wzięty sam w sobie to jeszcze nie wszystko. A iluż ludzi spowiada się w konfesjonale tylko według Dziesięciu Przykazań! Podobnie jest z taką pobożnością, którą by można nazwać liturgizmem. Wielu widzi w tym, co się sprawuje w kościele, tylko piękne ceremonie, theatrum innego rodzaju niż świeckie, zespół tajemniczych, uroczystych obrzędów. Ale to co innego niż liturgia, której zresztą sprawowanie tu w kościele bez zwiąku z tym, co jest poza kościołem, z tym, jak się żyje jest też wypaczeniem. Kto tu na oltarzu nie składa razem z Chrystusem ofiary swojego życia, którym tam żyje, nie widzi całości. Reprezentuje karykaturę, może taką, jaką Magda (rozmówczyni autora przywołana na początku homilii- przypis rok Boży) z goryczą określiła hipokryzją. Sofoniasz Prorok tak mówił dzisiaj: ,,Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy pełnicie Jego nakazy” (So 2, 3). Trzeba nam to zdanie dobrze zapamiętać. Kiedy się mówi: moralność nie wystarcza, to nie chce się przez to powiedzieć, że moralność jest niepotrzebna, ale że moralność jest dopiero początkiem chrześcijaństwa. Dziesięć Przykazań, cnoty moralne, roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, męstwo to jest wszystko punkt wyjścia. Bo w tym zewnętrznym kształcie moralności jest treść: szukanie Pana. Tego Pana, który wydaje nakazy i zakazy; Tego, który jest, zanim powie.,,Szukajcie Pana wszyscy, którzy pełnicie Jego wolę”! Kto nie pełni Jego woli, kto nie spełnia nakazów i zakazów, ten Go nie znajdzie. Ale kto pełni i nie szuka Pana, kto za słowami i paragrafami, i normami nie znajdzie Pana, ten zostaje w połowie drogi. A gdy się zostaje w połowie drogi, to nasze chrześcijaństwo wygląda tak, jak te domy rozpoczęte i nie skończone, które niszczy później śnieg, deszcz, mróz i rozlatują się jak wszelkie inwestycje zaczęte i nie dokończone.
Przedstawiony nam dzisiaj przez Mateusza Jezus naucza i mówi: ,,Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. To określenie,,bliskie” wskazuje na ów hiatus, ów rozsiew istniejący pomiędzy dokonaniem zbawienia przez Chrystusa (jak gdyby w warstwie obiektywnej) a przyjęciem (jak gdyby w warstwie subiektywnej) lub nieprzyjęciem tego daru. ,,Wierzysz mówi Mickiewicz, że Bóg się zrodził w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”
Paweł dzisiaj w Liście do Koryntian pisze: ,,Ja, Pawel, z woll Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa, powołany do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego Pana. Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa” (1 Kor 1, 1-3). To już znaczy coś więcej. W tak niedawno wspomnianą i świętowaną tajemnicę Bożego Narodzenia, którą przeżyliśmy jedni całkiem po wierzchu po naskórku, a inni trochę głębiej, Słowo stało się ciałem – śpiewał nam dzisiaj kantor przed Ewangelią i zamieszkało między nami”. Wierzymy w to. Dwa tysiące lat temu w Boże Narodzenie, a w Eucharystii dzisiaj wszystkim, którzy Je przyjęli, dalo moc”. Wszystkim, którzy Je przyjęli, dało moc! Gdy ktoś ma moc, to drugi, będąc obok niego, do- świadcza tej mocy.
Zatrzymajmy się przez chwilę nad tym pytaniem o sprawę najważniejszą w naszym życiu. Zadajmy je sobie wyraźnie: czy ja naprawdę czekam na Boga i przygotowuję sie na Jego przyjście? Może nam pomoże w uchwyceniu wagi tej sprawy kilka pomocniczych pytań. Przypatrzmy się ludziom czekającym na coś. Na egzamin, na dyplom, na nominację. Na przyiazd kogoś ukochanego, na dzień ślubu. Na wyjście ze szpitala, na sąd. Na klucze do nowego mieszkania, na zdjęcie katarakty z oczu, na wolność, na dzień śmierci… W tym ostatnim kontekście dobrze powiedzieć na dzień Życia. Czy „jak spękana, zeschła ziemia” na wodę, jak pustynia na deszcz, jak głodny na chleb? Te pytania brzmią jak poezja, choć są wydzierane żywcem z naszego wnętrza. Wszyscy na coś czekamy,wszyscy jeszcze czegoś chcemy, wszystkim nam jeszcze czegoś brakuje.
„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który wybral nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z milości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa” (por. Ef 1, 3-5). Otóż właśnie Bóg chcąc urzeczywistnić ten plan, daje swojego Syna ludziom, którzy uciekli i uciekają nadal, jak Adam w raju. I w tej ucieczce nie widzą wyraźnie, kim jest człowieki kim ma być człowiek. Ukazuje więc w środku dziejów model dojrzałego człowieka. Model człowieka przybitego do krzyża, do drzewa zycia, które puszcza liście w zmartwychwstaniu. A Chrystus oderwany od krzyża wstępuje do chwały Ojca iz stawia na zawsze to drzewo rajskie w środku tego świata jako zapowiedź i drogę do zmartwychwstania, Stat crux, volvitur orbis.
Nawracajcie się, abyście zdobyli, jak to jest powiedziane i w Ewangeliach i w Tradycji- Oświecone oczy serca (por. Ef 1, 18), żebyście mieli, jak mówił Tomasz z Akwinu, oculatam fidem, wiarę która widzi jakby miała oczy, co przenikają głębiej niż rozum. Patrzcie tak, jak patrzą ubodzy w duchu, jak patrzą czystego serca. Zebyście poznali wre- szcie,,przewyższającą wszystko miłość Chrystusa” (por. Ef 3, 19). Tego, który nas zna, a my sobie nie zdajemy z tego sprawy.
Nawoływanie Adwentu do czujności skierowane do nas, uczniów Chrystusa, domaga się takiej odpowiedzi: ,,Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: ‚Pójdziemy do domu Pana’. Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem” (psalm responsoryjny). Jeruzalem, miasto pokoju (Yeruszalain). Ale również wiedząc, że w Chrystusie jest nasz pokój, nasza miłość i nasza mądrość, prosimy: ,,Okaż nam, Panie, łaskę swoją i daj nam swoje zbawienie” (śpiew przed Ewangelią). Oto orędzie Chrystusa na rozpoczynający się Adwent, skierowane do nas.
Opisala nam dzisiejsza Ewangelia, że oto zamknięty od tysięcy lat raj – w którym nie bylo przemian rewolucji, tęsknot ani pragnień, bo byl Bóg – że ten raj został dziś dla człowieka otwarty. Oto krzyż Chrystusa otwiera nam z powrotem drzwi raju. Nie ma do tych drzwi innego klucza! A dokonuje się dzisiaj cud podwójny: uroczystość przy- wrócenia raju utraconega łączy się z przemienieniem lotra, w którego osobie zostaje wprowadzona do raju cala ludzkość, ludzkość zdeprawowana grzechem. Jeśli mówimy: ludzkość, to blisko już do tego, by powiedzieć: Polska, jak mówił Norwid „kraj przemienionych kolodziejów” Dla niej dokonalo się to tysiąc lat temu.